O Słońcu i znakach Zodiaku opowieść
Pewnego dnia dostałem taki oto krótki list:
Mam pytanie, które mnie nurtuje od dawna. Otóż nie wiem spod jakiego znaku zodiaku jestem. Urodziłam się 22.07.1962 r. o godz. 23:30. W jakim znaku było wtedy Słońce?
Odpisałem na to tak…
Wystarczyło odpalić dowolny program typu planetarium… i odpowiedź gotowa! Słońce było wtedy w znaku Raka, krótko po przejściu do niego z gwiazdozbioru Bliźniąt. Twoje wątpliwości wynikają zapewne z faktu, że znaki, w obrębie których przebywa Słońce są w gazetowych horoskopach oznaczane innymi datami niż faktyczne. Wynika to z przesuwania się Słońca wśród znaków Zodiaku w okresach rzędu tysięcy lat wskutek zjawiska zwanego precesją. Poza tym znaki horoskopowe są ustalone tak, że każdy z nich zajmuje równo 30 stopni na niebie, tzn. Słońce przebywa w każdym z nich przez miesiąc. Ma to niewiele wspólnego z astronomicznymi granicami gwiadozbiorów, które są różnej wielkości, przez co Słońce przebywa w nich różną ilość dni. Poza tym Słońce faktycznie przechodzi jeszcze przez "trzynasty znak Zodiaku" - Wężownika. Właśnie teraz, w grudniu, Słońce jest w Wężowniku. O tym horoskopy milczą…
…i po pewnym czasie dostałem pełną niedowierzania odpowiedź:
Wydaje mi się, że pomyliłeś datę. Zawsze zastanawiałam się, czy jestem jeszcze Rakiem, czy już Lwem. 22 lipiec to pogranicze tych dwóch znaków.
Teraz moja odpowiedź musiała być bardziej wyczerpująca.
Postaram się wytłumaczyć, jak to naprawdę jest ze znakami Zodiaku.
Kluczem do zrozumienia całej sprawy jest rozróżnienie znaków Zodiaku
od gwiazdozbiorów zodiakalnych. W pierwszym liście wyrażałem się
nieprecyzyjnie i mieszałem oba pojęcia, dlatego teraz wyjaśnię to dokładnie.
Znaki Zodiaku to te, które mamy w horoskopach. Każdy z nich zajmuje równy
fragment ekliptyki (30 stopni tzw. długości ekliptycznej), czyli jeden
miesiąc w roku. Liczyć zaczynamy od znaku Barana zgodnie z rzeczywistym
ruchem Słońca na niebie (czyli na zachód). Znak Raka zajmuje łuk między 90 i
120 stopniem długości ekliptycznej, znak Lwa natomiast jest między 120 i 150
stopniem.
Gwiazdozbiory zodiakalne to zupełnie inna historia. Należy napomknąć, że w
pierwszej połowie ubiegłego wieku Międzynarodowa Unia Astronomiczna
ostatecznie ustaliła granice i nazwy wszystkich 88 gwiazdozbiorów,
porządkując tym samym prawdziwy bałagan, jaki wcześniej panował na mapach
nieba. Astronom mówiąc o gwiazdozbiorze najczęściej nie ma na myśli
wyimaginowanej figury na niebie, przedstawiającej myśliwego, psa czy
wieloryba, ale ściśle ograniczony obszar, do którego należą gwiazdy. Zdarza
się nawet tak, że fragment figury jakiegoś antycznego bohatera leży w innym
gwiazdozbiorze! W tym rozumieniu Rak rozciąga się między 117 i 137 stopniem
długości ekliptycznej, a Lew między 137 i 173 stopniem. Widać zatem wyraźnie,
że gwiazdozbiory są różnej wielkości. Łatwo przekonać się, jak krótko Słońce
przebywa w Raku (który jest mały — zajmuje 20 stopni długości ekliptycznej),
a jak długo w Lwie (36 stopni — prawie dwa razy więcej niż Rak).
Wyjaśnienia wymaga również tzw. "trzynasty znak Zodiaku", wspomniany w
liście, czyli Wężownik. Z powyższych rozważań wynika, że nie jest to ściśle
mówiąc znak Zodiaku, a gwiazdobiór zodiakalny, gdyż Słońce przechodzi przez
niego w swojej rocznej wędrówce po niebie. Ma to miejsce mniej więcej między
29 listopada a 18 grudnia każdego roku.
"Nie-astronomowie" nie mają na ogół pojęcia, że rzeczywiste znaki
Zodiaku (tzn. te, w których Słońce przebywa obecnie, w naszych czasach), są
przesunięte względem tradycyjnych znaków horoskopowych. Najbardziej
będą nas w tej chwili interesowały trzy gwiazdozbiory: Bliźnięta, Rak i Lew,
gdyż położone są blisko siebie.
Sięgnąłem do pierwszej lepszej gazety, jaka wpadła mi w rękę, znalazłem w
niej horoskop i czytam: Bliźnięta — 22 maja — 21 czerwca, Rak — 22 czerwca
- 22 lipca, Lew — 23 lipca — 23 sierpnia. W lipcu 1962 roku mieliśmy w
Polsce czas letni, czyli przesunięty względem uniwersalnego (obowiązującego
na południku zerowym) o 2 godziny naprzód, tzn. o 23:30 w Polsce jest 21:30
na południku Greenwich. Czyli wciąż jest to 22 lipca, a więc — zgodnie z
tym, co mówi horoskop w gazecie — znak Raka.
Ale nie tak szybko… Włączam program z mapami nieba, ustawiam go na 22.
lipca 1962 r. o godzinie 23:30 naszego czasu i co widzę? Słońce jest w
gwiazdozbiorze Raka, ale zaledwie dwa dni po wyjściu z gwiazdozbioru
Bliźniąt! Do Lwa jeszcze mnóstwo czasu! Jak to, przecież horoskop… Właśnie.
Horoskopy nie uwzględniają zjawiska tzw. precesji, której jednym z
wielu efektów jest COFANIE SIĘ znaków Zodiaku. Precesję w dużym uproszczeniu
można opisać jako "zataczanie" się osi obrotu Ziemi dlatego, że oś ta nie
jest prostopadła do płaszczyzny, w jakiej Ziemia obiega Słońce.
Zakręcone? Już wyjaśniam. Wyobraź sobie, Czytelniku, dziecięcy bączek do
zabawy. Gdy rozkręcisz go trzymając bąk pionowo i puścisz, będzie kręcił się
tak długo, aż wytraci prędkość i upadnie — ale potrwa to bardzo długo. Teraz
spróbuj w wyobraźni zacząć rozkręcać zabawkę tak, żeby była trochę nachylona
do podłogi. Puść. Co się dzieje? Bąk zaczyna się zataczać (podobny efekt
można uzyskać, gdy puknie się lekko w bączka, którego rozkręcono dokładnie
pionowo).
Ziemia zachowuje się jak bąk "przechylony" — zatacza się. Okres pełnego
obiegu osi obrotu Ziemi po niebie trwa 26 tysięcy lat (i nazywa się rokiem
Platona). Jego konsekwencje są różnorodne, m.in. Gwiazda Polarna (czyli ta,
która wskazuje północny biegun nieba) nie zawsze nią była i nie zawsze
będzie. Kiedyś była nią pewna jasna gwiazda w gwiazdozbiorze Smoka, a w
przyszłości jej rolę przejmie Wega — najjaśniejsza w Lutni. Skoro oś Ziemi w
różnych chwilach w historii wskazywała na różne "Gwiazdy Polarne", to
dowolnie wybrany stały punkt położony na równiku niebieskim (analogia z
równikiem Ziemi; przez tę samą analogię można sobie wyobrazić biegun
niebieski, który jest matematycznym punktem, w którym oś obrotu Ziemi -
mówiąc obrazowo — "przebija" niebo) też zmienia swoje położenie względem
gwiazd. Gwiazdy są tak daleko od nas, że nawet w ciągu kilku tysięcy lat,
jakie minęły od ułożenia pierwszych horoskopów ich wzajemne położenie (czyli
to, co nazywamy gwiazdozbiorami) nie zmieniło się w widoczny sposób. Jednak
przez te kilka tysięcy lat Ziemia zdążyła już "zatoczyć się" o pewien kawałek
okręgu. Mówiąc ściślej — układ znaków Zodiaku COFNĄŁ SIĘ w stosunku do tego,
jaki widzieli pierwsi astrologowie. Co za tym idzie? Ano to, że "horoskopowy"
Lew jest na "naszym" (czyli obecnym) niebie Rakiem! Słońce, które według
horoskopu jest w Lwie, w rzeczywistości jest w Raku!
Rysunek ilustruje moje wywody. Plątanina
kresek może być trochę niezrozumiała, ale już wszystko wyjaśniam. Żółte linie
to schematyczne rysunki gwiazdozbiorów. W środku rysunku są trzy figury.
Patrząc od prawej: Gem (od Gemini, czyli Bliźnięta), Cnc (od Cancer, czyli
Rak) oraz Leo (od Leo, czyli Lew). Ciągła zielona linia przebiegająca przez
te gwiazdobiory to ekliptyka — droga, po jakiej Słońce porusza się wśród
znaków Zodiaku i gwiazdozbiorów. Przerywane białe linie to astronomiczne
granice gwiazdozbiorów. Żółty okrąg dokładnie na tej linii, prawie dokładnie
na liczbie 120, to Słońce. Jak widać, jest w gwiazdozbiorze Raka. W górnym
lewym rogu rysunku jest kompas — Słońce zawsze porusza się na tle gwiazd z
zachodu na wschód — mowiąc brzydko: od mniejszych do większych liczb na
ekliptyce (150 jest w Lwie). Na dolnej belce są różne dane o mapie.
Najbardziej interesuje nas drugi ciąg cyfr od prawej — to data i godzina, na
jaką ustawiona jest mapa — chwila, w której urodziła się moja internetowa
rozmówczyni (z uwzględnieniem czasu letniego). Jak widać, daleko jeszcze
Słońcu do Lwa…
Gdybym chciał być bardzo precyzyjny i jeszcze bardziej skomplikować to, co i
tak jest już wystarczająco zagmatwane, mógłbym napisać, że Słońce będące
zaledwie od dwóch dni w GWIAZDOZBIORZE Raka jest już, 22 lipca 1962 r. o
godzinie 22:30 czasu polskiego, czyli 21:30 czasu uniwersalnego, "na wylocie"
ze ZNAKU Raka! Dokładna pozycja: 119 stopni, 34 minuty, 52 sekundy długości
ekliptycznej. Znak Raka kończy się, a znak Lwa zaczyna wraz ze sto
dwudziestym stopniem, co w 1962 roku nastąpiło 23 lipca o godzinie 10:02
czasu polskiego (8:02 UT). Czyli nie okłamałem mojej wątpiącej rozmówczyni -
do tego, by być gazetowym Lwem miała jeszcze ponad dziesięć godzin. Ale
gwiazdozbiory to nie to samo co znaki, do tego jeszcze przesunięte, prawda?
Ufff, głowa może rozboleć od myślenia…
Nigdy nie dowiedziałem się, czy takie tłumaczenie wytarczyło. Nie wiem, czy
moja korespondentka była tak usatysfakcjonowana odpowiedzią, że nie
potrzebowała dalszych wyjaśnień, czy wręcz przeciwnie — obraziła się na mnie
sądząc, że żartuję? A może obraziła się na astronomię i nieubłaganą mechanikę
nieba, która w tak brutalny sposób ingeruje w "zawsze sprawdzające się"
horoskopowe przepowiednie, które nagle okazały się zupełnie nie takie, jak
powinny? Lub, co gorsza, zaczęły się nagle sprawdzać stuprocentowo? ;)
Rysunek został przygotowany przy pomocy programów Sky Map Pro 9, Irfan View 3.85 i Animation Shop 3.05.
[ Zjawiska
zakryciowe | Astronomia ]
[ Strona główna | Informacje techniczne | Nowości | Mapa strony | PGP
]
Ostatnia aktualizacja: 8 grudnia 2003
© 1999–2018 by Tomasz Lewicki